Zauważyłem, że w ostatnim czasie mówi się sporo o tym, że nie będzie można kupić ziół w sklepach zielarskich oraz w aptekach - Unia zakaże. Czy Unia to twór, który tylko czeka na możliwość zakazywania nam czegokolwiek? Czy Unia każe komukolwiek leczyć się w jakiś określony sposób? Oczywiście, że nie. Nikt nie będzie nam wpychał tabletek do ust i sprawdzać, czy połknęliśmy. Nikt nie każe nam szczepić się na grypę czy inne choroby, a na upartego unikniemy nawet szczepienia naszych dzieci. Możemy także na złość na przykład złamać sobie rękę i czekać, aż się sama zagoi. Unia nie wybierze nam terapii. Sprzedaż ziół może załamać się sama, jeśli nie będziemy ich kupowali.
Można zadać sobie pytanie - czy sprzedaż ziół, jest opłacalna. Wydaje mi się, że nie jest to najbardziej dochodowa forma biznesu. Na rynku firm, zajmujących się ziołami w fixach oraz w torebkach, panuje spokój. Istnieje kilka firm o ugruntowanej pozycji, które nie walczą ze sobą na przykład za pomocą cen (mięta z każdej firmy kosztuje mniej więcej tyle samo), nie reklamują się (widziałeś kiedyś reklamę mięty?), nie ogłaszają promocji.
Zauważyłem, że w ostatnim czasie jedyna zmiana na rynku ziół w fixach to zmiana opakowań w firmie Herbapol Lublin. Nie powstają także nowe firmy, gdyż nikt nie chce rzucać się na mało dochodowy interes. Zioła mają stałych odbiorców, są to zarówno osoby starsze, jak i młode, które pragną żyć w zgodzie z naturą. Nie mają preferencji co do firmy, albo uznają zioła z jednej firmy za bardziej aromatyczne, przez co lepsze. Powyższe informacje tyczą się ziół najbardziej popularnych - takich, które znają osoby bez wykształcenia zielarskiego. Są także zioła, o których nie słyszało nawet wielu magistrów farmacji, cieszące się niewielkim ale stałym popytem. Do takich ziółek należy na przykład widłak goździsty, kora kaliny koralowej, jasnota biała i wiele innych. Występują one w wielu mieszankach - na przykład w książce O. Klimuszko.
Okazuje się, że wiele z tych ziół przestaje być produkowanych - z uwagi na niski popyt. Produkcja kory kaliny jest bardzo mała - roślina jest pod ochroną, z innymi ziołami pojawiają się okresowe problemy z dostępnością. Z części producenci wycofują się. Taką firmą, która zajmuje się skupem ziół o niskiej popularności są Dary Natury. Jeśli nie ma popytu a zbiór się nie opłaca, zioła nie będą sprzedawane.
Z innej strony, Polacy rozleniwili się. Mało kto zbiera zioła samodzielnie, a niektóre osoby nie wiedzą, jak wygląda mniszek lekarski. Samoleczenie wymaga od nas dużej wiedzy, tymczasem niektóre osoby opierają się tylko na pojedynczej reklamie z gazety. Można powiedzieć, że im więcej ziół będzie produkowanych w postaci przebadanych, odpowiednio wysuszonych surowców, tym bezpieczniej dla nas. Zawartość substancji czynnych różni się w zależności od wielu czynników - od okresu, kiedy ziele zostało zebrane, do sposobu przygotowania naparu.
Kolejną kwestią dotyczącą ziół, jest rozwój nauki. Jeszcze kilka lat temu nikt nie wiedział, że niektóre zioła wykazują interakcje z lekami. Dziś odkrywamy, że na przykład żywokost, często przepisywany w mieszankach doustnych przez ojca Klimuszko, może być szkodliwy. Tak samo jest z naparstnicą - została zastąpiona lekami, konwalią majową - wycofana z obrotu. Podobne działanie wykazuje jemioła - dlatego także może zniknąć z półek sklepowych. Dla naszego bezpieczeństwa.
Ryzyko występuje podczas zażywania preparatów z morwą białą - badania odnośnie jej działania na poziom glukozy nie są wystarczające, a samo leczenie cukrzycy, bez dodatkowego czynnika w postaci morwy jest skomplikowane dla pacjenta. Jeśli morwa zostanie dokładnie przebadana i zarejestrowana jako lek, będzie można ją sprzedawać, jeśli nie - nie wróżę jej nic dobrego.
Ciąg dalszy nastąpi...
Można zadać sobie pytanie - czy sprzedaż ziół, jest opłacalna. Wydaje mi się, że nie jest to najbardziej dochodowa forma biznesu. Na rynku firm, zajmujących się ziołami w fixach oraz w torebkach, panuje spokój. Istnieje kilka firm o ugruntowanej pozycji, które nie walczą ze sobą na przykład za pomocą cen (mięta z każdej firmy kosztuje mniej więcej tyle samo), nie reklamują się (widziałeś kiedyś reklamę mięty?), nie ogłaszają promocji.
Zauważyłem, że w ostatnim czasie jedyna zmiana na rynku ziół w fixach to zmiana opakowań w firmie Herbapol Lublin. Nie powstają także nowe firmy, gdyż nikt nie chce rzucać się na mało dochodowy interes. Zioła mają stałych odbiorców, są to zarówno osoby starsze, jak i młode, które pragną żyć w zgodzie z naturą. Nie mają preferencji co do firmy, albo uznają zioła z jednej firmy za bardziej aromatyczne, przez co lepsze. Powyższe informacje tyczą się ziół najbardziej popularnych - takich, które znają osoby bez wykształcenia zielarskiego. Są także zioła, o których nie słyszało nawet wielu magistrów farmacji, cieszące się niewielkim ale stałym popytem. Do takich ziółek należy na przykład widłak goździsty, kora kaliny koralowej, jasnota biała i wiele innych. Występują one w wielu mieszankach - na przykład w książce O. Klimuszko.
Okazuje się, że wiele z tych ziół przestaje być produkowanych - z uwagi na niski popyt. Produkcja kory kaliny jest bardzo mała - roślina jest pod ochroną, z innymi ziołami pojawiają się okresowe problemy z dostępnością. Z części producenci wycofują się. Taką firmą, która zajmuje się skupem ziół o niskiej popularności są Dary Natury. Jeśli nie ma popytu a zbiór się nie opłaca, zioła nie będą sprzedawane.
Z innej strony, Polacy rozleniwili się. Mało kto zbiera zioła samodzielnie, a niektóre osoby nie wiedzą, jak wygląda mniszek lekarski. Samoleczenie wymaga od nas dużej wiedzy, tymczasem niektóre osoby opierają się tylko na pojedynczej reklamie z gazety. Można powiedzieć, że im więcej ziół będzie produkowanych w postaci przebadanych, odpowiednio wysuszonych surowców, tym bezpieczniej dla nas. Zawartość substancji czynnych różni się w zależności od wielu czynników - od okresu, kiedy ziele zostało zebrane, do sposobu przygotowania naparu.
Kolejną kwestią dotyczącą ziół, jest rozwój nauki. Jeszcze kilka lat temu nikt nie wiedział, że niektóre zioła wykazują interakcje z lekami. Dziś odkrywamy, że na przykład żywokost, często przepisywany w mieszankach doustnych przez ojca Klimuszko, może być szkodliwy. Tak samo jest z naparstnicą - została zastąpiona lekami, konwalią majową - wycofana z obrotu. Podobne działanie wykazuje jemioła - dlatego także może zniknąć z półek sklepowych. Dla naszego bezpieczeństwa.
Ryzyko występuje podczas zażywania preparatów z morwą białą - badania odnośnie jej działania na poziom glukozy nie są wystarczające, a samo leczenie cukrzycy, bez dodatkowego czynnika w postaci morwy jest skomplikowane dla pacjenta. Jeśli morwa zostanie dokładnie przebadana i zarejestrowana jako lek, będzie można ją sprzedawać, jeśli nie - nie wróżę jej nic dobrego.
Ciąg dalszy nastąpi...
całe szczęście że konwalię można hodować w ogródku a i jemioła też jest do zdobycia w lesie i dzięki temu jedną z najlepszych mieszanek herbapolowskich cardiosan samemu odtworzyć bo na rynku jest już nieosiągalna.
OdpowiedzUsuńZioło przebadamy zatabletkujemy i zarobimy zarobimy miliardy na naiwnych pacjentach - koszt surowca 1 koszt tabletki 25 - tak to będzie wyglądało i tylko o to chodzi tak naprawdę,
Skoro zioła wykazują interakcje z lekami to należy przestać zażywać leki, a nie wycofywać zioła z handlu!
OdpowiedzUsuńhttp://www.relay-of-life.org/pl/chapter.html Odpowiedź komu na zależy na odcięciu ludzi od naturalnych metod leczenia
OdpowiedzUsuńLeki bez recepty są bardziej szkodliwe a można kupić w każdy sklepie przy kasie obok słodyczy.
OdpowiedzUsuńZioła są najlepsze na wszystko A nie chemia...
OdpowiedzUsuńKetonal kiedyś był bez recepty a teraz można go kupić. Po jego braniu miałam podejrzenie zawału lub zator. Kardiolog mi powiedziała, żeby nie brać ketonalu bo to szkodliwy lek.
OdpowiedzUsuń